Dokładnie 5 lat temu był jeden z najważniejszych dni w moim życiu. 5 lat temu wyszłam za mąż. Niby nie tak dawno, a jednak przez ten czas wiele się wydarzyło. Były momenty dobre i złe, chwile piękne i smutne, ale przetrwaliśmy wszystko razem i to się liczy.
Dzisiaj chciałabym swój post zadedykować jednemu z najważniejszych mężczyzn w moim życiu (drugi śpi w łóżeczku obok) - mojemu mężulkowi.
Dziękuję Ci :
- za Gromisia, który jest naszym wyczekanym, ukochanym i najpiękniejszym synkiem na świecie
- za miłość, którą starasz się okazywać każdego dnia
- za wspólnie spędzone chwile
- za wsparcie w trudnych momentach i pomoc w rozwiązywaniu problemów
- za cierpliwość (czasami mocno nadwyrężoną :-))
- za stopowanie mnie ze zbędnym zakupami (wiem, jestem zakupoholikiem i potrafię wydać każde pieniądze)
- za pomoc w codziennym życiu
- za poranne wstawanie do dziecka, za dbanie o to, żebym mogła pospać po ciężkim dniu
- za każdy Twój uśmiech
- za każde miłe słowo
- za wszystko inne, o czym tutaj nie wspomniałam
Wiem, że kolejne lata będą jeszcze lepsze, ponieważ nie jesteśmy już sami. Mamy małego chłopca, który zapewnia nam wiele pięknych chwil. Przetrwamy wszystko razem.
EDIT: Dziś wieczorem z tejże okazji idziemy na romantyczną kolację - pierwszą od chwili urodzenia Gromisia. Mam lekkiego stresa, bo z dzieckiem zostaje ciocia i babcia. Wiem, że dadzą sobie świetnie radę. Wiem, że Gromiś prawdopodobnie będzie już spał i nawet nie zauważy naszego wyjścia. Wiem to wszystko, ale mimo to już myślę, czy się nie obudzi i nie będzie tęsknił za mamusią :-). Tak to już chyba jest z nami mamami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz