czwartek, 15 maja 2014

Wciąż ślepi i głusi na krzywdę dzieci

Post wyszedł całkiem spontanicznie, pod wpływem pewnej dyskusji na forum oraz sytuacji, jaka miała miejsce dziś na spacerze.
Czy reagować na krzywdę cudzego dziecka? Czy wtrącać się tym samym w czyjeś wychowywanie? I wreszcie, czy dawanie klapsa / potrząsanie/ ciągnięcie za ucho, rękę to już przemoc, czy normalna część wychowywania? Czy wyżej wymienione sytuacje mają negatywne odbicie w psychice dziecka?

Otóż kochani, uważam, że panuje zbyt duże przyzwolenie na przemoc. Wydajemy się być ślepymi i głuchymi na krzywdę, która dzieje się tuż obok. Większość ludzi odwraca głowę i nie reaguje na to co dzieje się za ścianą, to ich nie dotyczy, nie chcą się wtrącać i mieć "problemów" z tego tytułu. Lub po prostu nie wiedzą co zrobić.

Sytuacja z dzisiejszego spaceru:
Idę spokojnie z dzieckiem jedną z większych warszawskich ulic, mija mnie wielu ludzi, wszyscy zabiegani, zamyśleni nad swoimi sprawami, a tuż obok rozgrywa się dramat. Dramat dziecka około 5-6 letniego. Widzę zapłakanego chłopca, który przechodzi przez pasy. Już do niego podchodzę zapytać, czy mogę mu jakoś pomóc (myślę - może się zgubił?). Nagle widzę pijanego mężczyznę idącego parę kroków przed chłopcem i słyszę rozmowę tych dwojga:
tata: co się tak ociągasz gnoju
syn (zapłakany, zasmarkany): tato poczekaj, tatusiu
tata: spier*****
syn idzie i płacze
nagle "tatuś" szarpie go za rękę i przyciąga do siebie. Szarpiąc go idą w nieznanym mi kierunku.

Nie zareagował nikt, a przypominam, że było nas sporo. Tak nas, bo ja też nie zareagowałam. W pierwszej chwili mnie sparaliżowało i zatkało. I myślę, co tu zrobić, co tu zrobić. Zadzwonić na policję, zwrócić mu uwagę (pijanemu raczej trudno przemówić do rozsądku), a jak zwróceniem uwagi zaszkodzę jeszcze bardziej dziecku? A jak i mnie zaatakuje? Przecież mu nie ucieknę będąc z wózkiem. I w ten oto sposób nie zrobiłam nic, niestety. Teraz siedzę i myślę, że to był błąd. Przez brak reakcji dziecku może stać się większa krzywda. Jak on ma się obronić przed dorosłym człowiekiem, przed tatą (!). Nie chcę nawet myśleć, co mogło się wydarzyć później w domu za zamkniętymi drzwiami. Żałuję, że tak się stało. Wciąż jestem myślami z tym małym chłopcem. Następnym razem zareaguję. Zrobię cokolwiek.

Na jednym forum trwa  dyskusja dotycząca wychowywania dziecka. Pewna mama uważa, że dawanie klapsa jest lepsze od tłumaczenia dziecku co jest dobre, a co złe. Stwierdziła, że małe dziecko i tak nie rozumie co się do niego mówi (no nie wiem, mój Bartuś, mający 7 miesięcy już rozumie niektóre słówka i reaguje na nie). Jestem w stanie wyobrazić sobie, że bunt 2-latka może doprowadzać rodziców do granic wytrzymałości, ale jesteśmy starsi i mądrzejsi (zazwyczaj) i może lepiej zostawić takie rozwrzeszczane dziecko, wyjść do drugiego pokoju, policzyć do 10 i ochłonąć chwilę, niż użyć przemocy fizycznej. Zastanawiam się, czy ta mama, jak ma inne zdanie od męża w jakiejś sprawie, to czy też zamiast z nim porozmawiać to go bije. Podejrzewam, że nie. A niby dlaczego nie? Jest silniejszy? No właśnie. Uważam, że nie należy dzieci bić, szarpać ich, ani pociągać za uszy. Po pierwsze możemy dziecku wyrządzić krzywdę (również psychiczną), po drugie pokazuje to naszą słabość, że nie potrafimy inaczej dziecku nic wytłumaczyć, a po trzecie przemoc rodzi przemoc i nie zdziwmy się, że kiedy dziecko dorośnie i stanie się silniejsze, przyjdzie i podniesie rękę na nas. Skoro taki ma wzorzec w domu...

 I żeby nie było, nie jestem zwolennikiem bicia, ale też nie uważam, że trzeba dziecko wychowywać całkiem bezstresowo. Trzeba to wypośrodkować i postawić jasne granice, ale używajmy argumentów słownych, a nie siłowych. Chwalmy dzieci, jak zrobią coś dobrego, a nie tylko wymierzajmy kary, gdy są niegrzeczne.I pamiętajmy, że nie ma rodziców idealnych i każdy popełnia błędy.

I przestańmy być obojętni na krzywdę, która dzieje się wokół.

EDIT: właśnie uświadomiłam sobie, jak dzieci bezgranicznie kochają rodziców. Ojciec wyzywa dziecko od gnoi, a on go nadal kocha i mówi do niego "tatusiu".  Czasem lepiej ojca nie mieć...

4 komentarze:

  1. Hej:) Czuję 100% niezgodę na takie sytuacje, gdy słabszego - dziecko!!! - traktuje się bez miłości,szacunku i stosując przemoc, bo była to przemoc psychiczna, która zostawia najgorsze, najbardziej trwałe ślady w psychice u każdego. Gdy widzi się coś takiego, nie wiadomo co zrobić, bo jeszcze "pogorszę sytuację" tego małego, no i ze strachu. Ten ojciec był agresywny i pijany. Co zrobić w przyszłości i
    jak reagować - polecam poczytać materiały Fundacji "Dzieci Niczyje":
    http://fdn.pl/programy Pozdrowienia dla Gromisia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Lucy, to ważna podpowiedź. Mimo dobrych chęci nie każdy wie, jak pomóc, a warto się tego nauczyć

      Usuń
  2. Czy "tatusiu" jest wypowiedziane z miłości czy ze strachu?
    Argumenty siłowe - to nie argument, to bezsilność, brak pomysłu, bezradność, a nie żaden tam argument. Zresztą "argument", wg polskiego prawa, karalny.

    OdpowiedzUsuń